22 grudnia 2012

Merry Christmas and Happy New Year

Chciałam wam życzyć wesołych świąt, dużo radości, miłości, pieniędzy, wielkiej kariery, spotkania idoli, zajebistego chłopaka, a potem męża, spełnienia wszystkich marzeń, udanego Sylwestra!

' Merry Christmas, Christmas Merry były sobie renifery, miały bardzo śmieszne minki, bo urwały się z choinki, spadły w bardzo ciemny kąt.'
ŻYCZĘ WAM WESOŁYCH ŚWIĄT!

Życzeń już wystarczy. Rozdział dodam po świętach, bo jest niedokończony,a teraz nie będę miała czasu. Trzeba pomagać i w ogóle.

Coś ostatnio mało komentarzy. Rozumiem, że się nie za bardzo podobał 'Chapter 2'. Jak nie chcecie, to ja mogę nie pisać. Nie ma problemu.

Jeszcze raz Marry Christmas & Happy New Year i mam nadzieję, że będziecie komentować, bo bardzo mi na tym zależy. KAŻDY KOMENTARZ = MOTYWACJA

Miśka. xx

9 grudnia 2012

Chapter 2

       Poczułam wielki ucisk w klatce piersiowej i nie mogłam oddychać. Serce jakby przestało bić. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.

- Cześć! - powiedział radośnie brunet uśmiechając się szeroko, jednak jego radość nie trwała zbyt długo.
- Cześć. rzuciłam z niechęcią w głosie. - Co ty tu robisz?
- Przyszedłem do Willa.. Ale chciałbym przy okazji porozmawiać z tobą. - spojrzał na mnie lekko zaszklonymi oczami.
- Harry my nie mamy o czym rozmawiać. - spuściłam głowę i zacisnęłam oczy ledwo powstrzymując się od płaczu. - A Willa zaraz zawołam. - dokończyłam pośpiesznie, po czym krzyknęła do brata, żeby przyszedł.

       Przez krótki czas patrzyłam chłopakowi prosto w jego zielone oczy. Widziałam w nich smutek. Wiedziałam, że jest mu żal tego co zrobił, ale nie potrafiłabym mu tego wybaczyć. Nie teraz. Nawet nie zauważyłam kiedy Will pojawił się obok mnie. Chciałam odejść, ale w ostatniej chwili Harry chwycił mnie za rękę. Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam jak bezgłośnie wypowiada 'proszę'. Pokręciłam przecząco głową i uwolniłam się z ucisku bruneta.

- Co? - skinęła w moją stronę Elena.
- Nic, a co ma być? - zapytałam nalewając soku do szklanki.
- Słyszałam kto przyszedł.
- Chciał porozmawiać, ale się nie zgodziłam. - odparłam i wypiłam zawartość szklanki jednym tchem.
- Dlaczego?
- To wcale nie jest takie łatwe. Kiedyś na pewno z nim porozmawiam, ale nie teraz. - wzruszyłam ramionami. - Oglądamy dalej? - zapytałam przemieszczając się w stronę przyjaciółki, na co ona skinęła twierdząco głową.

       Włączyłam zatrzymany film i rozsiadłam się wygodnie na sofie. Nie mogłam się skupić na oglądaniu, bo cały czas miałam przed oczami Harrego, a głowę zaprzątały mi myśli, że źle postąpiłam. Nie czułam się dobrze po tym spotkaniu. Z mojej głębokiej zadumy wyrwał mnie Will.

- Mała wszystko okej?
- Co? - zapytała rozkojarzona.
- Pytałem czy wszystko okej.
- Aa.. Tak, tak. - rzuciłam. - * Jak może być wszystko okej? Właśnie widziałam się z moim byłym chłopakiem  który nie był, nie jest i nie będzie mi obojętny. To jak może być wszystko okej.* - pomyślałam.
       Przez cały wieczór zaprzątałam sobie głowę myślami o brunecie. W nocy też nie mogłam spać.
*następny dzień*

- Jeju. - wymamrotałam ślamazarnie próbując przyzwyczaić oczy do jasnego światła. - Komu się coś przestawiło i wali o tej godzinie do drzwi? - wyszłam z pokoju udając się na dół.
Chwyciła za klamkę i pociągnęłam w swoją stronę. Drzwi zaskrzypiały, a ja się skrzywiłam.
- Ugh.. Trzeba będzie coś z tym zrobić. - szepnęłam i przeniosłam wzrok z podłogi na stojącą w progu osobę. - Cześć Harry.
- Cześć. Mam nadzieję, że nie obudziłem. - uśmiechną się szeroko.
- Nie, co ty. Własnie nurkowałam w akwarium. Rozumiem, że przyszedłeś do Willa. - uniosłam brew.
- A ty zawsze masz taki humor z rana? Chyba teraz będę cały czas was odwiedzać o tej porze. - zaśmiał się. - Nie, nie przyszedłem do Willa. Tym razem chciałem porozmawiać z tobą.
Wiedziałam, że kiedyś musimy porozmawiać o tym co było kilka miesięcy temu.
- *Lepiej teraz. Przynajmniej będę miała to już za sobą.* - pomyślałam i wpuściłam bruneta do środka.

       Podążyłam za nim do salonu i rozsiadłam się wygodnie na kanapie, po czym poklepałam miejsce obok siebie. Chłopak posłusznie usiadł i chciał powiedzieć po co przyszedł, ale mu przerwałam.

- Wiem po co tu jesteś. Nie musisz mi tego tłumaczyć. Sama myślałam nad tym i nie przespałam pół nocy.
- Alice, wiedz, że nadal jesteś pierwszą i ostatnią myślą mojego dnia. Wiem, że źle postąpiłem, ale nie cofnę czasu. Uwierz mi, że gdybym mógł to na pewno bym to zrobił.
- Ale nie możesz.. - przerwałam mu, ledwo powstrzymując łzy napływające do moich oczu. - Chciałabym ci wybaczyć, ale to nie zmienia faktu, że mnie zraniłeś.
- Żałuję. - chwycił mnie za rękę. - Zrozum, ja tal nie potrafię. Brakuje mi ciebie i to bardzo. Wiem, że nie będzie nas łączyło to co kiedyś, ale chciałbym, żebyś nadal była częścią mojego życia.
- Harry, ja.. - nie dokończyłam, bo w progu pojawił się Will.
- No witam, moje gołąbeczki. - uśmiechnął się triumfalnie, a ja spojrzałam na niego kpiąco.
- Wiesz co? Jesteś denerwujący. - stwierdziłam wystawiając język w stronę brata.
- Od razu denerwujący.. Chcecie może śniadanie?
- Nie pytaj się tylko rób! - rzuciłam, po czym pociągnęłam Hazzę w stronę kuchni. - Siadaj. - dodałam skinając głową na krzesło.
- Śniadanie beze mnie?! - spytała z oburzeniem Elena opierając ręce na biodrach. - To tak się da?
- Oczywiście, że się da, księżno. - parsknęłam śmiechem.
- Zapamiętam to sobie. - zagroziłam mi palcem. - O! Cześć, Harry! - odparła z lekkim zdziwieniem, na co brunet kiwną ręką i uśmiechnął się.

       Po kilkunastu minutach śniadanie było na stole. Przy jedzeniu, nie obyło się bez wygłupów, ale co zrobić jak w domu jest jak w cyrku. Po posiłku Harry poszedł do domu, a niedługo po nim wyszła Elena. Zostałam z Willem, ale nie na długo, bo ten musiał udać się na jego upragnioną sesję zdjęciową. Korzystając z okazji, poszłam pobiegać. Nie robię tego zbyt często, bo w większości nie mam po prostu czasu albo mi się nie chce. Jestem ogromnym leniem  ale jakoś za bardzo mi to nie przeszkadza. Krążyłam ulicami Londynu przez kilkadziesiąt minut. Zmęczona zaszłam do Eleny. Wiedziałam, że ma lekki niedosyt, dlatego że nie powiedziałam jej co Harry robił u nas o tak wczesnej porze. Postanowiłam teraz się jej wygadać.

____________________________________________

Na wstępie chcę wam powiedzieć WIELKIE PRZEPRASZAM. Wiem, że czekaliście chyba więcej niż miesiąc, ale nie dałam rady. W końcu zebrałam się i go dodałam. ! Od razu mówię, że za tydzień nie dodam, bo mnie nie będzie w domu, a do komputera nie będę miała najmniejszego dostępu. ! Teraz postaram się dodawać regularnie co tydzień, ale nic nie gwarantuję i przepraszam, że nie zawsze dotrzymuję słowa. Mam nadzieję, że się nie zraziliście i ktoś to jeszcze czyta :)

Mam nadzieję, że się spodoba. :)
Miśka. xx

Jeśli chcecie, żebym wam pisała o nowych rozdziałach napiszcie w komentarzu swój tt. :)

18 listopada 2012

+.

Wiem, że czekacie na rozdział, ale dodam go dopiero za tydzień. Przepraszam.

Nie wyrabiam na zakrętach. Mam dużo nauki i do tego tysiące kartkówek tygodniowo. W skrócie nie mam na nic czasu. Dosłownie.

Przepraszam i do następnego tygodnia! :)

Miśka. xx

edit/ Cześć! Będę wdzięczna jak poczekacie do piątku, bo na prawdę mam taki mętlik, że nie wyrabiam. Dziękuję, przepraszam i mam nadzieję, że nie zraziliście się do mnie! :)
To na prawdę nie zależy w większości ode mnie.
Miśka. xx

2 listopada 2012

Chapter 1.

       Chwyciłam za pozłacaną klamkę jednocześnie przykładając ucho do dębowych drzwi. Z mieszkania dochodziła głośna muzyka. Mój najukochańszy braciszek zrobił sobie małą potańcówkę. Nie mam pojęcia jak on tak mógł beze mnie. Jakaś anomalia. Weszłam do domu i zdjęłam torbę z ramienia. Stanęłam na środku małego przedpokoju i zaczęłam się wydzierać z nadzieją, że brat mnie usłyszy.

- Will! - i nic. - William! - znowu nic. - Williamie Collins masz w tej chwili zejść na dół! - na te słowa także nie dostałam odpowiedzi.

       Ledwo zdążyłam zdjąć buty, a już zostałam napadnięta przez Willa. William Collins, brunet z hipnotyzującymi oczami o brązowej barwie.  Zazwyczaj wesoły chłopak, który zawsze potrafi rozśmieszyć do łez, a jak trzeba to i pocieszyć. Jest trochę roztrzepany, ale tak dosłownie tylko trochę. Ujmując krócej Will jest wspaniałym chłopakiem. Z reguły w rodzeństwie jest tak, że obydwie strony się nie lubią, bo coś im w sobie przeszkadza. U nas jest wręcz przeciwnie. Potrafimy się dogadać, pocieszyć, ale i pokłócić.. Will chwycił mnie za nogi i przewiesił przez swoje ramię. Waliłam pięściami w jego plecy i wierzgałam nogami, ale to nie dawało rezultatów. Zaczęłam wydzierać się na cały dom, żeby mnie zostawił, ale to też nic nie zdziałało. W końcu chłopak postanowił, że mnie puści. Niestety zamiast odstawić mnie na ziemię, rzucił mnie na łóżko z takim impetem, że odbiłam się od niego kilka razy. Trochę się przez to poturbowałam. Leżałam przez chwilę w bezruchu i podniosłam się do pozycji siedzącej. Kiedy zrobiło się miejsce na kanapie Will dosiadł się do mnie.

- To co, impreza? - zapytał z nadzieją w głosie.
- A z jakiej to okazji? - spojrzałam na bruneta z zaciekawieniem.
- No jak to z jakiej.. Przyszłaś do domu. To nie jest wystarczający powód do imprezowania?
- I to ma być ta okazja do imprezy?! - zapytałam z ironią w głosie.
- Każda motyw, to dobry motyw.. A poza tym trzeba opić mój sukces!
- A coś ty taki skromny się zrobił?! - zaśmiałam się. - Opowiadaj jaki sukces!
- W sobotę mam sesję zdjęciową..
- Naprawdę?! To wspaniale! - wykrzyczałam rzucając się na Willa.

       Fotografia. To była jego pasja. Odkąd pamiętam chciał być fotografem. Muszę przyznać, że nadawał się świetnie do tej roboty. Teraz Will jest na studiach, a sesja jest w ramach praktyk.

- To w takim razie lecimy do Tesco po colę! Co ty na to? - zapytałam ruszając brwiami.
- Ja jestem za, ale dla czego ty ciągle robisz te same 4 błędy w wyrazie piwo?! - powiedziała kręcą głową i udał się w stronę przedpokoju.

       Popatrzyłam się na niego przez chwilę jak na idiotę, a później strzeliłam face plama. Po chwili wyjrzał zza futryny.

- No idziesz czy nie? - zapytał podnosząc jedną brew do góry.
- No idę, idę.. - ruszyłam się z kanapy i poszłam w stronę przedpokoju.

       Szybko założyłam białe Converse'y, przełożyłam granatową kurtkę przez ramię, chwyciłam klucze leżące na szafce i wyszłam. Ubrałam się do końca i pobiegłam w stronę Willa, który był już spory kawałek od domu. Udało się. Dogoniłam go. Lekko zdyszana, ale dogoniłam. Panowała niezręczna cisza. Nie przepadam za takimi momentami, więc postanowiłam ją przerwać.

- Może zaprosimy jeszcze Lenę? - spytałam co raz spoglądając w stronę brata.
- Co? Co mówiłaś?
- Will co się z tobą dzieje? Coś się stało? -z przerażeniem dopytywałam bruneta.
- Nie.. Wszystko okej.. Tak się tylko zamyśliłem.. - powiedział wpatrując się w melancholijnie szary chodnik. - To co wcześniej mówiłaś?
- Pytałam, czy zaprosimy Elenę?
- A.. No pewnie! - uśmiechnął się lekko.

       Elena Brooks. Wysoka dziewczyna o czarnych oczach i blond włosach opadających kaskadami na plecy. Znałam ją od piaskownicy. Była dla mnie jak siostra, której los mi pożałował. Ale miałam Will'a i nie narzekałam z tego powodu. Myślałam, że moje kontakty z Eleną znacznie się osłabią po jej wyjeździe do Londynu. Rozmawiałyśmy ze sobą przez telefon, ale to nie było to samo co rzeczywistości. Kiedy Will wyjeżdżał na studia, rodzice postanowili, że pojadę z nim. Akurat wtedy zaczynałam liceum. Nie miałam większych problemów z zaklimatyzowaniem się w Londynie. Z początku trudno było się przyzwyczaić do nowych ludzi i nowego otoczenia, ale dałam radę.

- Z kim i gdzie masz tą sesję? - podtrzymywałam rozmowę.
-Niestety, ale nie możemy zdradzać tajnych informacji. Dziękujemy i polecamy się na przyszłość.
- Oj przestań! - szturchnęłam go w ramię. - Rozmawiaj ze mną poważnie!
- Moja droga hrabino! Oświadczam, iż nie mogę podać tych informacji, gdyż jest to niespodzianka, a niespodzianek się nie psuje! - powiedział, podtrzymując rękę przy klatce.
- Przecież ja tam z tobą i tak nie idę więc możesz powiedzieć!- przystanęłam, tupiąc nogą.
- A no właśnie tu cię zdziwię moja pani, gdyż wybierasz się tam razem ze mną! - uśmiechną się szeroko.
- Żartujesz sobie prawda?! Żartujesz?!
- Dlaczego jak zawsze powiem coś na poważnie, to ktoś mi mówi, że żartuję.. - pokręcił przecząco głową.
- Bo u ciebie nigdy nie wiadomo czy coś jest na poważnie czy dla żartu. - zaśmiałam się, a Will spojrzał na mnie wzrokiem mordercy.

       W końcu dotarliśmy do Tesco. Kochany braciszek się zagapił i już na samym wejściu wpadł na szybę i zaliczył twarde lądowanie. Jak przystało na mnie, to zamiast mu pomóc zaczęłam się śmiać jak głupia i nie mogłam się powstrzymać.. Will otrzepał się i poprawił podwiniętą bluzę. On udawał, że nic się nie stało, a ja co chwilę śmiałam się pod nosem. Brunet chwycił koszyk i skiną głową w jego stronę. Od razu wiedziałam o co mu chodzi. Wskoczyłam do wózka i pognaliśmy w stronę półek. Posprzeczaliśmy się kilka razy o to co bierzemy, a czego nie. Dopiero po godzinie opuściliśmy sklep. Po powrocie do domu natychmiast chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Eleny.

* -Plany na wieczór? - rzuciłam na sam początek rozmowy.
- Żadne! - powiedziała trochę zawiedziona.
- Ja, Ty, Will, impreza! Za? - zapytałam przeżuwając żelka.
- Jak najbardziej!
- No to na razie! *

       Rzuciłam telefon na fotel i pobiegłam do kuchni, gdzie był Will.

-Przyjdzie? - zapytał zaciekawiony.
- Ooooooczywiście! -odparłam - Pomóc ci?
- Jakbyś mogła. - uśmiechną się lekko i obydwoje zabraliśmy się za przygotowania.

*Wieczór*

- Otworzę! - wydarłam się z salonu i pognałam do drzwi.

       Pociągnęłam mocno za klamkę i wpuściłam Elenę do domu. Zabrałam blondynę do salonu. Czekałyśmy na Willa, zajadając się gorącym popcornem. Po dłuższym czasie siedzieliśmy już wszyscy razem na dole. Brunet włączył film, a dokładniej to horror. Po godzinie większości przekąsek już  nie było, a my zamiast okupywać kanapę to znajdowaliśmy się na podłodze. Lena miała pół twarzy zasłonięte poduszką. Ja siedziałam jak zahipnotyzowana z oczami wpatrzonymi w telewizor i co chwilę podjadałam trochę popcornu. Will, jak to on, cały czas się z nas nabijał.. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Podskoczyłam wypuszczając miskę z popcornem z rąk. Elena schowała twarz w poduszkę i zaczęła  powtarzać ' proszę nie zjadaj mnie' kołysząc się przy tym, a Will miał z nas jeszcze większy ubaw.

- Dobra, idę otworzyć. - oznajmiłam przestraszona.
- Nie idź! - wykrzyczała blondynka spoglądając na mnie z przerażeniem w oczach. - A jak to coś cię zje, zabije, zgwałci albo coś jeszcze innego!?
- Wyluzuj, kobieto! - wzruszyłam ramionami. - Ty się chyba za dużo filmów naoglądałaś.
- I powiedziała ta co się niby nie boi! - wtrącił się Will.
- Oj, siedź cicho! - odparłam. -Bo przyjdzie Samara i cię zje! - dokończyłam i ruszyłam w stronę drzwi.

       Wyjrzałam przez wizjer, ale nic, a raczej nikogo nie widziałam. Było już ciemno, więc za pewne to było tego przyczyną. Pociągnęłam za pozłacaną klamkę, a drzwi lekko zaskrzypiały. Podniosłam głowę i zobaczyłam kogoś, kogo akurat nie chciałam widzieć..

____________________________________________

Hello! :) Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam dostępu do Blogger'a.. Nie wiem czemu, ale coś się zawieszało i jakieś błędy wyskakiwały. ;c

Tak więc czekamy na kolejny, który przybędzie niebawem i mam nadzieję, że się podoba! :) x

Miśka. xx

21 października 2012

Prolog


"22 lipca 2012

Tak łatwo zniszczyć komuś życie w jednej sekundzie. Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego zniszczyłeś to wszystko? Mieliśmy być przecież szczęśliwi, tak jak w tych wszystkich bajkach. Ale faktycznie.. Życie to nie bajka. Pojawiłeś się tak naglę, obróciłeś moje życie o 180 stopni, a  potem to zniszczyłeś. Ja głupia wierzyłam w każde twoje słowo, poszłabym za tobą na koniec świata, a ty tak po prostu to wszystko zaprzepaściłeś... Nienawidzę cię, a zarazem nadal kocham..

Podpisała Naiwna Kretynka"


    Wyrwałam kawałek kartki z pamiętnika i wsadziłam w szparę wysokiego dębu, z nadzieją  że  ON kiedyś to przeczyta. Tu spędziłam z NIM najwspanialsze chwile. Można by powiedzieć, że to 'nasze miejsce'. Przejechałam ręką po inicjałach wyrytych w korze drzewa. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, a za nią jak wodospad płynęły inne. Wszystkie wspomnienia tak nagle wróciły. Te dobre i te złe. To tak strasznie bolało i cały czas boli. Jestem pewna, że nie zapomnę tego co mi zrobił, chociaż bardzo bym chciała. Mówią, że czas leczy rany, ale to nie prawda. To wcale nie jest takie łatwe, zapomnieć o kimś, kogo się kocha. To jak zapomnień ja ma się na imię. Dwa miesiące minęły, a ja czuję się tak samo. Każdej nocy płaczę zwinięta w embrion, mocno przytulając poduszkę. W dzień staram się trzymać, ale czasami nie mogę. Nie uśmiecham się już tak często jak wcześniej. Po prostu nie potrafię. W końcu co mnie nie zabije to rozpie*doli psychicznie..

___________________________________________________________

Kartka z pamiętnika Alice + opis jej uczuć = PROLOG!

Prolog mamy, a więc za tydzień powitamy rozdział 1! Rozdziały będę dodawać w piątki, soboty, niedziele.. 

Mam nadzieję, że się podoba!

Miśka. xx

Bohaterowie

Alice "Lisa" Collins
18lat


"Never give up"

Will - brat
Elena - przyjaciółka


Elena "Lena" Brooks
18 lat


"You only live once"

Alice - przyjaciółka
Will - przyjaciel


William "Will" Collins
21 lat


"Forever young"

Alice - siostra
Elena -przyjaciółka 


Harry "Hazza" Styles
18 lat



Liam "Li" Payne
19 lat



Louis "Lou" Tomlinson
21 lat



Niall "Nialler" Horan
19 lat



Zayn "Malik" Malik
19 lat



___________________________________________________________

Hellooooo! Jeżeli chodzi o taki głębszy opis bohaterów, to specjalnie nie pisałam cech, bo stwierdziłam, że wszystko wyjdzie w praniu. Mam szczerą nadzieję, że jest okej, że się podoba... A za chwilę dodam prolog! :)

Miśka. xx