18 listopada 2012

+.

Wiem, że czekacie na rozdział, ale dodam go dopiero za tydzień. Przepraszam.

Nie wyrabiam na zakrętach. Mam dużo nauki i do tego tysiące kartkówek tygodniowo. W skrócie nie mam na nic czasu. Dosłownie.

Przepraszam i do następnego tygodnia! :)

Miśka. xx

edit/ Cześć! Będę wdzięczna jak poczekacie do piątku, bo na prawdę mam taki mętlik, że nie wyrabiam. Dziękuję, przepraszam i mam nadzieję, że nie zraziliście się do mnie! :)
To na prawdę nie zależy w większości ode mnie.
Miśka. xx

2 listopada 2012

Chapter 1.

       Chwyciłam za pozłacaną klamkę jednocześnie przykładając ucho do dębowych drzwi. Z mieszkania dochodziła głośna muzyka. Mój najukochańszy braciszek zrobił sobie małą potańcówkę. Nie mam pojęcia jak on tak mógł beze mnie. Jakaś anomalia. Weszłam do domu i zdjęłam torbę z ramienia. Stanęłam na środku małego przedpokoju i zaczęłam się wydzierać z nadzieją, że brat mnie usłyszy.

- Will! - i nic. - William! - znowu nic. - Williamie Collins masz w tej chwili zejść na dół! - na te słowa także nie dostałam odpowiedzi.

       Ledwo zdążyłam zdjąć buty, a już zostałam napadnięta przez Willa. William Collins, brunet z hipnotyzującymi oczami o brązowej barwie.  Zazwyczaj wesoły chłopak, który zawsze potrafi rozśmieszyć do łez, a jak trzeba to i pocieszyć. Jest trochę roztrzepany, ale tak dosłownie tylko trochę. Ujmując krócej Will jest wspaniałym chłopakiem. Z reguły w rodzeństwie jest tak, że obydwie strony się nie lubią, bo coś im w sobie przeszkadza. U nas jest wręcz przeciwnie. Potrafimy się dogadać, pocieszyć, ale i pokłócić.. Will chwycił mnie za nogi i przewiesił przez swoje ramię. Waliłam pięściami w jego plecy i wierzgałam nogami, ale to nie dawało rezultatów. Zaczęłam wydzierać się na cały dom, żeby mnie zostawił, ale to też nic nie zdziałało. W końcu chłopak postanowił, że mnie puści. Niestety zamiast odstawić mnie na ziemię, rzucił mnie na łóżko z takim impetem, że odbiłam się od niego kilka razy. Trochę się przez to poturbowałam. Leżałam przez chwilę w bezruchu i podniosłam się do pozycji siedzącej. Kiedy zrobiło się miejsce na kanapie Will dosiadł się do mnie.

- To co, impreza? - zapytał z nadzieją w głosie.
- A z jakiej to okazji? - spojrzałam na bruneta z zaciekawieniem.
- No jak to z jakiej.. Przyszłaś do domu. To nie jest wystarczający powód do imprezowania?
- I to ma być ta okazja do imprezy?! - zapytałam z ironią w głosie.
- Każda motyw, to dobry motyw.. A poza tym trzeba opić mój sukces!
- A coś ty taki skromny się zrobił?! - zaśmiałam się. - Opowiadaj jaki sukces!
- W sobotę mam sesję zdjęciową..
- Naprawdę?! To wspaniale! - wykrzyczałam rzucając się na Willa.

       Fotografia. To była jego pasja. Odkąd pamiętam chciał być fotografem. Muszę przyznać, że nadawał się świetnie do tej roboty. Teraz Will jest na studiach, a sesja jest w ramach praktyk.

- To w takim razie lecimy do Tesco po colę! Co ty na to? - zapytałam ruszając brwiami.
- Ja jestem za, ale dla czego ty ciągle robisz te same 4 błędy w wyrazie piwo?! - powiedziała kręcą głową i udał się w stronę przedpokoju.

       Popatrzyłam się na niego przez chwilę jak na idiotę, a później strzeliłam face plama. Po chwili wyjrzał zza futryny.

- No idziesz czy nie? - zapytał podnosząc jedną brew do góry.
- No idę, idę.. - ruszyłam się z kanapy i poszłam w stronę przedpokoju.

       Szybko założyłam białe Converse'y, przełożyłam granatową kurtkę przez ramię, chwyciłam klucze leżące na szafce i wyszłam. Ubrałam się do końca i pobiegłam w stronę Willa, który był już spory kawałek od domu. Udało się. Dogoniłam go. Lekko zdyszana, ale dogoniłam. Panowała niezręczna cisza. Nie przepadam za takimi momentami, więc postanowiłam ją przerwać.

- Może zaprosimy jeszcze Lenę? - spytałam co raz spoglądając w stronę brata.
- Co? Co mówiłaś?
- Will co się z tobą dzieje? Coś się stało? -z przerażeniem dopytywałam bruneta.
- Nie.. Wszystko okej.. Tak się tylko zamyśliłem.. - powiedział wpatrując się w melancholijnie szary chodnik. - To co wcześniej mówiłaś?
- Pytałam, czy zaprosimy Elenę?
- A.. No pewnie! - uśmiechnął się lekko.

       Elena Brooks. Wysoka dziewczyna o czarnych oczach i blond włosach opadających kaskadami na plecy. Znałam ją od piaskownicy. Była dla mnie jak siostra, której los mi pożałował. Ale miałam Will'a i nie narzekałam z tego powodu. Myślałam, że moje kontakty z Eleną znacznie się osłabią po jej wyjeździe do Londynu. Rozmawiałyśmy ze sobą przez telefon, ale to nie było to samo co rzeczywistości. Kiedy Will wyjeżdżał na studia, rodzice postanowili, że pojadę z nim. Akurat wtedy zaczynałam liceum. Nie miałam większych problemów z zaklimatyzowaniem się w Londynie. Z początku trudno było się przyzwyczaić do nowych ludzi i nowego otoczenia, ale dałam radę.

- Z kim i gdzie masz tą sesję? - podtrzymywałam rozmowę.
-Niestety, ale nie możemy zdradzać tajnych informacji. Dziękujemy i polecamy się na przyszłość.
- Oj przestań! - szturchnęłam go w ramię. - Rozmawiaj ze mną poważnie!
- Moja droga hrabino! Oświadczam, iż nie mogę podać tych informacji, gdyż jest to niespodzianka, a niespodzianek się nie psuje! - powiedział, podtrzymując rękę przy klatce.
- Przecież ja tam z tobą i tak nie idę więc możesz powiedzieć!- przystanęłam, tupiąc nogą.
- A no właśnie tu cię zdziwię moja pani, gdyż wybierasz się tam razem ze mną! - uśmiechną się szeroko.
- Żartujesz sobie prawda?! Żartujesz?!
- Dlaczego jak zawsze powiem coś na poważnie, to ktoś mi mówi, że żartuję.. - pokręcił przecząco głową.
- Bo u ciebie nigdy nie wiadomo czy coś jest na poważnie czy dla żartu. - zaśmiałam się, a Will spojrzał na mnie wzrokiem mordercy.

       W końcu dotarliśmy do Tesco. Kochany braciszek się zagapił i już na samym wejściu wpadł na szybę i zaliczył twarde lądowanie. Jak przystało na mnie, to zamiast mu pomóc zaczęłam się śmiać jak głupia i nie mogłam się powstrzymać.. Will otrzepał się i poprawił podwiniętą bluzę. On udawał, że nic się nie stało, a ja co chwilę śmiałam się pod nosem. Brunet chwycił koszyk i skiną głową w jego stronę. Od razu wiedziałam o co mu chodzi. Wskoczyłam do wózka i pognaliśmy w stronę półek. Posprzeczaliśmy się kilka razy o to co bierzemy, a czego nie. Dopiero po godzinie opuściliśmy sklep. Po powrocie do domu natychmiast chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Eleny.

* -Plany na wieczór? - rzuciłam na sam początek rozmowy.
- Żadne! - powiedziała trochę zawiedziona.
- Ja, Ty, Will, impreza! Za? - zapytałam przeżuwając żelka.
- Jak najbardziej!
- No to na razie! *

       Rzuciłam telefon na fotel i pobiegłam do kuchni, gdzie był Will.

-Przyjdzie? - zapytał zaciekawiony.
- Ooooooczywiście! -odparłam - Pomóc ci?
- Jakbyś mogła. - uśmiechną się lekko i obydwoje zabraliśmy się za przygotowania.

*Wieczór*

- Otworzę! - wydarłam się z salonu i pognałam do drzwi.

       Pociągnęłam mocno za klamkę i wpuściłam Elenę do domu. Zabrałam blondynę do salonu. Czekałyśmy na Willa, zajadając się gorącym popcornem. Po dłuższym czasie siedzieliśmy już wszyscy razem na dole. Brunet włączył film, a dokładniej to horror. Po godzinie większości przekąsek już  nie było, a my zamiast okupywać kanapę to znajdowaliśmy się na podłodze. Lena miała pół twarzy zasłonięte poduszką. Ja siedziałam jak zahipnotyzowana z oczami wpatrzonymi w telewizor i co chwilę podjadałam trochę popcornu. Will, jak to on, cały czas się z nas nabijał.. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Podskoczyłam wypuszczając miskę z popcornem z rąk. Elena schowała twarz w poduszkę i zaczęła  powtarzać ' proszę nie zjadaj mnie' kołysząc się przy tym, a Will miał z nas jeszcze większy ubaw.

- Dobra, idę otworzyć. - oznajmiłam przestraszona.
- Nie idź! - wykrzyczała blondynka spoglądając na mnie z przerażeniem w oczach. - A jak to coś cię zje, zabije, zgwałci albo coś jeszcze innego!?
- Wyluzuj, kobieto! - wzruszyłam ramionami. - Ty się chyba za dużo filmów naoglądałaś.
- I powiedziała ta co się niby nie boi! - wtrącił się Will.
- Oj, siedź cicho! - odparłam. -Bo przyjdzie Samara i cię zje! - dokończyłam i ruszyłam w stronę drzwi.

       Wyjrzałam przez wizjer, ale nic, a raczej nikogo nie widziałam. Było już ciemno, więc za pewne to było tego przyczyną. Pociągnęłam za pozłacaną klamkę, a drzwi lekko zaskrzypiały. Podniosłam głowę i zobaczyłam kogoś, kogo akurat nie chciałam widzieć..

____________________________________________

Hello! :) Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam dostępu do Blogger'a.. Nie wiem czemu, ale coś się zawieszało i jakieś błędy wyskakiwały. ;c

Tak więc czekamy na kolejny, który przybędzie niebawem i mam nadzieję, że się podoba! :) x

Miśka. xx